Mój pierwszy większy haft - skończony!

A jest nim - Metryczka dla Filipka. Sikorki jeszcze się tworzą ;)
Metryczka jest prezentem-niespodzianką dla Filipka, mojego siostrzeńca. I mam nadzieję, że się podoba, bo mały Filipek już ją dostał.

Ja sama muszę napisać, ze jestem dumna z siebie. Wyszło pięknie. Co prawda nie udało mi się w 3 dni tak jak zakładałam (dzięki Edyta za "kubeł zimnej wody", jednak profesjonalista miał rację :P). Hafciłam po pracy, czasu było niewiele, ale po półtorej tygodnia udało się skończyć. I gotowa praca prezentuje się tak:

I jeszcze z bliska.

Napis. Oj trochę  nim było roboty. Myślałam, ze to najłatwiejsza część pracy, ale dla mnie okazała się najtrudniejsza. Wybór czcionki. Potem rozmieszczenie i tu zaczęły się schody. 4 razy wszystko prułam. Wiem też, że przed jedynką powinno być zero, a rok powinien być w całości. :(
Nie miałam już sił pruć po raz kolejny, zostawiłam tak...

A tak wyglądały prace nad metryczką. Jak zwykle miałam pomocnika ;)