Moja historia
Skąd wzięła się moja "miłość" do drutów, szydełka i wełny?
Ponoć niektóre cechy dziedziczy się co drugie pokolenie, więc chyba mam to w genach. Moja babcia robiła na drutach cuda! Czapki, szaliki, chusty, papcie, buciki czy sweterki i piękne firanki.
Babcia lubiła robić na drutach i kochała swój ogródek. Kochała kwiaty. To chyba też mam po niej i po mamie. Wszystkie kochamy kwiaty.
Byłam w gimnazjum gdy poprosiłam babcię, by mnie nauczyła robić na drutach. Kupiła mi wtedy druty (rozm. 4), które mam do dziś. Niestety w tamtym czasie nie miałam zbyt wiele cierpliwości do robótek. Myślę, że nie dojrzałam wtedy do rękodzieła. Po za tym była babcia, która przerabiała na nich szybciej i ładniej, więc po co miałam się starać... Teraz bardzo tego żałuję, bo wiem, że mogła mnie wiele nauczyć. Niestety babcia w 2006 r. zmarła, przegrywając walkę z nowotworem. Zostały po niej, jej druty i mnóstwo włóczki.
Był rok 2010 i w ferworze dzikiego szału wywołanego przez nadmiar wolnego czasu postanowiłam zrobić porządki i "nadziałam" się na druty (dosłownie, bo wyleciały z szafy, prawie pozbawiając mnie oka). Podniosłam je, włóczkę która wyleciała i jakoś tak w głowie zakiełkował mi pomysł, by znów się uczyć robić na drutach. Pomyślałam, że to taki znak od babci.
Siostra kupiła mi pierwszą książkę z robótkami, z którą zaczęłam zgłębiać techniki robienia na drutach. Rok później kupiłam sobie pierwsze szydełko i zarobiłam pierwszą serwetkę, którą oczywiście ma moja mama. W kwietniu 2014 roku rozpoczęła się moja kolejna handmade'owa przygoda - tym razem z haftem krzyżykowym. A wszystko za sprawą Edyty, która prowadzi pasmanterię (Polecam - Pasmanterię Inspirację w Będzinie). Co przychodziłam do niej to zachwycałam się jej haftami. Aż pewnego razu podsunęła mi mini zestaw do haftu z DMC. I jak zaczęłam stawiać pierwsze krzyżyki tak nie potrafię się teraz odkrzyżykować.

1 czerwca 2013 roku wpadłam na pomysł by założyć blog, by móc pokazywać ludziom swoje przygody z rękodziełem (i nie tylko).
Początkowa nazwa to Marts-Handmade (na fotkach z początku blog będzie widniał właśnie taki podpis). Od połowy 2014 r. dzięki burzy mózgów i mega kreatywności powstała nazwa Rękodzielnik Marty i nowe logo. I jest ono po dziś dzień...
Tak zaczęła się moja przygoda z rękodziełem. W każdą z wykonanych rzeczy wkładam mnóstwo serca i zaangażowania. W każdej z tych rzeczy jest cząstka mnie...
Ponoć niektóre cechy dziedziczy się co drugie pokolenie, więc chyba mam to w genach. Moja babcia robiła na drutach cuda! Czapki, szaliki, chusty, papcie, buciki czy sweterki i piękne firanki.
Babcia lubiła robić na drutach i kochała swój ogródek. Kochała kwiaty. To chyba też mam po niej i po mamie. Wszystkie kochamy kwiaty.
Byłam w gimnazjum gdy poprosiłam babcię, by mnie nauczyła robić na drutach. Kupiła mi wtedy druty (rozm. 4), które mam do dziś. Niestety w tamtym czasie nie miałam zbyt wiele cierpliwości do robótek. Myślę, że nie dojrzałam wtedy do rękodzieła. Po za tym była babcia, która przerabiała na nich szybciej i ładniej, więc po co miałam się starać... Teraz bardzo tego żałuję, bo wiem, że mogła mnie wiele nauczyć. Niestety babcia w 2006 r. zmarła, przegrywając walkę z nowotworem. Zostały po niej, jej druty i mnóstwo włóczki.
Był rok 2010 i w ferworze dzikiego szału wywołanego przez nadmiar wolnego czasu postanowiłam zrobić porządki i "nadziałam" się na druty (dosłownie, bo wyleciały z szafy, prawie pozbawiając mnie oka). Podniosłam je, włóczkę która wyleciała i jakoś tak w głowie zakiełkował mi pomysł, by znów się uczyć robić na drutach. Pomyślałam, że to taki znak od babci.
Siostra kupiła mi pierwszą książkę z robótkami, z którą zaczęłam zgłębiać techniki robienia na drutach. Rok później kupiłam sobie pierwsze szydełko i zarobiłam pierwszą serwetkę, którą oczywiście ma moja mama. W kwietniu 2014 roku rozpoczęła się moja kolejna handmade'owa przygoda - tym razem z haftem krzyżykowym. A wszystko za sprawą Edyty, która prowadzi pasmanterię (Polecam - Pasmanterię Inspirację w Będzinie). Co przychodziłam do niej to zachwycałam się jej haftami. Aż pewnego razu podsunęła mi mini zestaw do haftu z DMC. I jak zaczęłam stawiać pierwsze krzyżyki tak nie potrafię się teraz odkrzyżykować.

1 czerwca 2013 roku wpadłam na pomysł by założyć blog, by móc pokazywać ludziom swoje przygody z rękodziełem (i nie tylko).
Początkowa nazwa to Marts-Handmade (na fotkach z początku blog będzie widniał właśnie taki podpis). Od połowy 2014 r. dzięki burzy mózgów i mega kreatywności powstała nazwa Rękodzielnik Marty i nowe logo. I jest ono po dziś dzień...
Tak zaczęła się moja przygoda z rękodziełem. W każdą z wykonanych rzeczy wkładam mnóstwo serca i zaangażowania. W każdej z tych rzeczy jest cząstka mnie...
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję, że zechciałaś(eś) podzielić się ze mną swoją opinią ;)