SAL z Hafciarskim Kalendarzem od Igiełki - MARZEC
Ach, niby taki mikrusek ten marcowy wzorek (jak każdy zresztą), a tyle sobie narobiłam pracy przy nim... W sumie to przez własne gapiostwo... Pomyliłam sobie kolorki.
Początkowo chciałam dobrać innych kolor. A co tam takie małe oszustwo byłoby mi chyba wybaczone. Pognałam do Pasmanterii do Edyty, stałam, szukałam żeby dopasować jakiś kolorek... No się nie da. Nic mi się nie podobało. Myślę, będę musiała spruć to co wyszywałam cały wieczór, wrrr... Dostałam lekką burę od Edytki, że taki maluszek, a ja chce kombinować, żeby spruć i zrobić jak należy, a nie fuszerę odwalać... No to zakupiłam brakujący kolor i z podkulonym ogonem (:P) wróciłam do domu. Nawet jeszcze próbowałam odwrócić kolorki (co widać na zdj. po prawej), ale jakoś mi tak one nie grały jak powinny...
Sprułam wszystko i zabrałam się ponownie do wyszywania mojego marcowego elementu. I to jest! I nie żałuję, ze sprułam to co już miałam wyszyte. Staram się trzymać kolorystki z wzorca więc, gdybym zmieniła tutaj odcień mógłby mi się ten marzec odznaczać na tle innych elementów.
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło... Naukę też mam, by ze 3 razy sprawdzić czy dan kolor to na pewno ten którym powinnam dany element wyszywać...
Na koniec jeszcze pokażę, jak prezentują się elementy z pierwszego kwartału naszego SALowego kalendarza.
ps. We wtorek dzień bab :) Ale ja zaczynam świętowanie w sobotę... Od poniedziałku jestem na szkoleniu w Łodzi, więc raczej nie będę mieć możliwości do pisania notek w najbliższym tygodniu. Trzymajcie za mnie kciuki ;)
Początkowo chciałam dobrać innych kolor. A co tam takie małe oszustwo byłoby mi chyba wybaczone. Pognałam do Pasmanterii do Edyty, stałam, szukałam żeby dopasować jakiś kolorek... No się nie da. Nic mi się nie podobało. Myślę, będę musiała spruć to co wyszywałam cały wieczór, wrrr... Dostałam lekką burę od Edytki, że taki maluszek, a ja chce kombinować, żeby spruć i zrobić jak należy, a nie fuszerę odwalać... No to zakupiłam brakujący kolor i z podkulonym ogonem (:P) wróciłam do domu. Nawet jeszcze próbowałam odwrócić kolorki (co widać na zdj. po prawej), ale jakoś mi tak one nie grały jak powinny...
Sprułam wszystko i zabrałam się ponownie do wyszywania mojego marcowego elementu. I to jest! I nie żałuję, ze sprułam to co już miałam wyszyte. Staram się trzymać kolorystki z wzorca więc, gdybym zmieniła tutaj odcień mógłby mi się ten marzec odznaczać na tle innych elementów.
Jeszcze cieplutki, jeszcze na tamborku |
Gotowy marcowy elemencik |
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło... Naukę też mam, by ze 3 razy sprawdzić czy dan kolor to na pewno ten którym powinnam dany element wyszywać...
Na koniec jeszcze pokażę, jak prezentują się elementy z pierwszego kwartału naszego SALowego kalendarza.
ps. We wtorek dzień bab :) Ale ja zaczynam świętowanie w sobotę... Od poniedziałku jestem na szkoleniu w Łodzi, więc raczej nie będę mieć możliwości do pisania notek w najbliższym tygodniu. Trzymajcie za mnie kciuki ;)
hehe ale fajnie wyglądają te naparstki :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że zaczęłaś wszystko od początku.
OdpowiedzUsuńTeraz naparstki wyglądają idealnie.
Dzięki :P
UsuńFajnie wychodzi :)
OdpowiedzUsuńI naparstki już gotowe :) Wspaniale :)
OdpowiedzUsuń