Misiowe pranie Hani

Ostatni tydzień stycznia to praca głównie nad tą metryczką. Wszystko inne poszło w kąt. Wyszywałam tylko tę metryczkę i była to dla mnie wielka przyjemność. Znam Izę, która jest mamą małej Hani. A samą metryczkę zamówiła Ewa, siostra Izy.  Metryczkę mogę już pokazać, bo imprezka urodzinowa była wczoraj więc prezent już u małej jubilatki. 

Hania - 4 lutego ukończyła swój pierwszy rok życia i właśnie z tej okazji jej ciocia zamówiła metryczkę. Wzór wybrała Ewa, prosiła też by był utrzymany w kolorze takiego mocnego różu, amarantu wręcz. Mam nadzieję, że udało się sprostać oczekiwaniom. A było pod górkę... Nie byłabym sobą gdybym czegoś nie zmieniła...

Początkowo miało być to pranko i literki imienia też miały wisieć na sznurku, ale jakoś nie mogłam znaleźć czcionki która by odpowiadała temu pomysłowi. Za ta którą wykorzystałam strasznie mi się spodobała i wyszyłam imiona normalnie. Potem kolejna "walka" z dobraniem czcionki pasującej do imienia, metryczki i ogólnie żeby mi wszystko grało... Przerobiłam 4 różne czcionki, aż w końcu trafiłam na tę i została. Ze wszystkich najfajniej się komponuje. Na koniec zostawiłam sobie kontury, przy których się troszkę namordowałam, bo we wzorze były takie strasznie kanciaste. Ja chciałam by to było jak najbardziej naturalne, a nie jak w rysunku technicznym... 

Dobrnęłam do końca i myślę, że wyszło nie najgorzej. Oprawiłam w ramkę w kolorze amarantu (robiona była na zamówienie bo haft nie wpasował się w żaden ze standardowych wymiarów - i tu po raz kolejny zachęcam do korzystania z usług FOTKOM). 

Dumna z siebie, odstawiłam metryczkę do sfotografowania i co??? I się okazało, że zjadłam dwie literki <shit> ale są i już jest wszystko ok. 

I gotowa metryczka:

ps. Aguś jeszcze raz bardzo dziękuję za szybką realizację i wysyłkę ;*