Magda Knedler, Położna z Auschwitz

Książka Magdaleny Knedler "Położna z Auschwitz" to opowieść o Stanisławie Leszczyńskiej, położnej z Łodzi, która trafia do obozu wraz z córką Sylwią. Jednak w obozie Stanisława nie jest Stanisławą, jest Mamą.
To opowieść o tym jak może w brudnym, zawszonym i pełnym chorób rodzić się nowe życie. Życie zdrowe. Życie, które tak bardzo chce żyć... Jednak nie każdemu z powitanych przez Mamę (bo tak nazywają Leszczyńską więźniarki), dzieci dane jest życie.
Jednak ona walczy o każde dziecko, każdą matkę. Ani jedno dziecko czy matka nie umarło podczas jej dyżuru. A odebrała ponad 3000 porodów. Ani jednego dziecka nie wrzuciła do beczki, ani też nie zrobiła zastrzyku w serce.
Za to moje serce roztrzaskało się na milion kawałków po przeczytaniu tej historii. Niby każdy z nas wie czy to ze szkoły czy z mediów, że obozy to była masakra bez krzty człowieczeństwa. A jednak czasem się to człowieczeństwo przedzierało przez tę całą masę zła jakie panowało w obozach.

Muszę przyznać, że połowę książki połknęłam na raz... Jednak im dalej się zagłębiałam tym było gorzej. Już kiedyś pisałam przy okazji innego autora, że nie lubię takich retrospekcji i wstawek... Nie wiem w ogóle co to za moda jakaś nastała. Jest coś opowiadane i nagle trach bach i zaczynamy nowy wątek sprzed zdarzeń, które są poruszane wcześniej, za chwilę znów trach bach i wracamy do poprzedniego wątku, albo zaczynamy jakiś inny oderwany od poprzednich. Mini rozdziały, wstawki, bo jak można nazwać coś co mieści się na 2 stronach... Ja chyba jestem za bardzo roztrzepana i nie potrafię ogarnąć takich typów opowiadań...
Historia sama w sobie jest ok, przyznam szczerze, że w tematykę Auschwitz zagłębiam się od niedawna. Ale historia Stanisławy Leszczyńskiej mocno mnie zaciekawiła i po lekturze książki zaczęłam wyszukiwać informacje na jej temat w necie. Jednak podanie jej w takiej formie jak w tej książce nie jest dla mnie atrakcyjne.
Dlatego ciężko mi ocenić tę książkę. Historia w niej opowiedziana jest ok. Jednak straszny tam chaos jeśli chodzi o te podrozdziały, jakieś historie pomocnicze, retrospekcje do tego co było przed obozem i po...
Jeśli ktoś daje sobie radę z takimi rozdzialikami, całą masą wplatanych wątków pobocznych to warto sięgnąć po tę książkę.

Ja daję 5*/10*

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję, że zechciałaś(eś) podzielić się ze mną swoją opinią ;)

Popularne posty